Udałem się na poszukiwanie mojego noclegu. Zgodnie z mapą mój hostel miał być gdzieś na Starym Mieście. Stare Miasto jest niewielkie, usadowione na zboczu wzgórza, otoczone dookoła sporym murem. Przedostałem się przez bramę i bez trudu znalazłem ulicę gdzie miał być hostel, tylko że nikt nie wiedział o jego istnieniu. Sporo ludzi znało hotel o tej nazwie, natomiast hostelu nikt...
Inna sprawa, że gdy tylko kogoś zapytałem, to słyszałem "nie wiem" a potem: "ale może zajrzysz do mojego sklepu", "mam biuro turystyczne, organizuje wycieczki", "może taxi" itp.
No zlokalizowałem z mapą wszystkie punkty w okolicy tylko nie ten dla mnie najważniejszy. Aż wreszcie...
Wszedłem w długą szczelinę między dwoma budynkami, przeszedłem ja raz i drugi i zobaczyłem napis "HOSTEL" zrobiony mazakiem na wpółotwartych drzwiach na mikro podwórko może 3x4m. Wszedłem. Na głowę coś mi kapało, to świeżo powieszone pranie. Dalej był znowu koślawy napis, że iść na piętro. Świetna zabawa w podchody. Tu prowadziły wąziutkie schodki. Wchodzę. Zaledwie moja głowa wysunęła się ponad linki z praniem, otworzyło się okno, wyjrzała kobieta i potem zniknęła, by z kolei ukazac się w drzwiach. Wyraźnie mnie się spodziewała. Wprowadziła na pokoje... Były dwa, w jednym trzy w drugim dwa piętrowe łóżka.
No naprawdę super. :) Czysta pościel, ręczniki i łazienka z ciepłą wodą. To mi było potrzebne.
Po kąpieli, zapłaciłem za pokój 15 Manatów, włączyłem komputer na tarasie podwóreczka (tylko tam był sygnał) i zameldowałem bliskim że J23 znowu nadaje...
Wyszedłem na miasto. Trochę się nałaziłem, trochę pojeździłem metrem, kupiłem bilet na powrót i późno wróciłem. Było mi zimno, na szczęście właścicielka włączyła na noc ogrzewanie... Spakojnej noci.