A dlaczego nie tak miało być? No przede wszystkim dlatego, że za cholerę nie mogę się wtopić w tłum. Gość z jasnymi długimi włosami i do tego jeszcze w kapeluszu, w tym mieście jest widoczny na dwa kilometry.
To ja chciałem oglądać ciekawostki, a stało się odwrotnie - ja stałem się ciekawostką. Chciałem robić zdjęcia innym, a robią mi albo chcą robić sobie fotki ze mną...
Miasto przemierzyłem od dworca po stare miasto pieszkom kilka razy. Taksówkarze proponują swoje usługi, zagadują, ale nie są tak namolni jak w Gruzji. Przed dworcem cinkciarze z grubymi plikami pieniędzy, próbujący pohandlować z przechodniami. Nie mam zaufania do takiej wymiany, poza tym nie znam jeszcze manatów:). Handlarze z podrabianymi starociami, zapraszają do sklepów, mówiąc: "tylko na chwilę wejdź".
Bardzo dużo się buduje. Tu nie ma wątpliwości że jest kasa na inwestycje. Przejścia podziemne w marmurach, podejścia do metro również, a jeśli jeszcze niektóre nie, to za niedługo będą, bo prace trwają. Jedynie pociągi metro stareńkie. No i nowe budynki na ziemi i morzu...
Zagadnięty przy kawie Azerbejdżanin mówi mi, że tu będzie niebawem drugi Paryż, a tam - pokazuje w kierunku morza - tam budujemy na wyspach i tam będzie drugi Dubaj. Zdaje mi się, że chcieliby pokazać, że wyprzedzą wszystkich na zakręcie. Trochę mnie to denerwuje i pytam:
- A nie lepiej żeby to było po prostu Baku?
Tak wygląda stolica, a mieścinki i wioski, nawet całkiem niedaleko Baku już tak nie wyglądają...