Marszrutka do Miasta Kutaisi

Wychodząc z samolotu już wiedziałem dlaczego tak nami rzucało przy lądowaniu. Był taki wiatr, że nie mogliśmy prosto dojść do terminala. Szaleństwo.
Sprawdzono nam dokumenty i zarejestrowano facjaty na kamerce. Poznajemy parę Polaków: Anetę i Marcina. Artystyczne dusze: ona reżyser teatralny, on – śpiewak operowy. Wyjazd do Gruzji to prezent Marcina dla Anety z okazji trzydziestych urodzin. Czuję, że „kawałek” Gruzji przejedziemy razem.
Przy wyjściu przypierają atak na nas taksówkarze. Nie mamy chwili wytchnienia. Rozmawiamy. Proponują 20 GEL za dojazd do Kutaisi, tymczasem znajdujemy tez marszrutkę, która pojedzie z nami do centrum miasta za 3 Gel za osobę. Decydujemy się na marszrutkę (busiki 18 osobowe). Jedziemy. Busik solidnie załadowany. Już zdaje się, że nikt się nie zmieści i właśnie kierowca wprowadza piątkę młodych Gruzinów – cztery dziewczyny i jednego chłopaka. Zaczynamy rozmawiać. Przylecieli z Polski – byli w Warszawie, Gdańsku, Gdyni. Są wyraźnie podekscytowani pobytem w Polsze. Jadą do dworca w Kutaisi, potem koleją do Tbilisi. Pytam ich:
- ile czasu będziemy jechali do centrum?
- Około 25 minut – odpowiadają.
- O, to macie 25 minut by nauczyć nas podstawowych słów po gruzińsku.
Przystają na to z wielką ochotą. Sporo przy tym śmiechu, gdy nieporadnie próbujemy powtarzać gruzińskie, (trudne dla nas) słowa…

Komentarze (1)