Lecimy. Zresetowany system nie chce działać, ponowne resetowanie jeszcze raz i jeszcze... Minęło kilka dwudziestominutówek, aż w końcu zadziałało. Już mieliśmy przed sobą nasz lot, lub do wyboru, filmy, gry muzykę itp. Ale jakby nam się odechciało tych ich rozrywek. Paweł mi serwuje filmy ze swojego sprzętu. Przy drugim filmie zasnął, ja jeszcze oglądam, ale zaczyna padac bateria w sprzęcie - filmu nie dokończę...
Lecimy... Robi się trochę sennie. W Polsce już 21,25. Chyba przytulę się do... poduszki.:)
Mamy jeszcze prawie sześć godzin lotu...
..........................................................
Przylecieliśmy do San Francisco o godzinie 18,30 - W Polsce 03.30 :)
Spore kolejki się utworzyły u urzędników akceptujących pieczątką nasze przybycie, cel, pobyt...
Paweł i Agata trafili do Amerykanina-Azjaty, który miał do nich trochę więcej pytań. Nawet musiał wiedzieć kim jest dla państwa ten blondyn (pokazując na mnie), gdy podszedłem do Agaty po mój bilet.
"Mój urzędnik" zapytał tylko na jak długo przyleciałem i cel. Gdy opowiedziałem mu plan trasy, chciał zobaczyć bilet powrotny z Los Angeles. I to było wszystko...
... Hmmm... Tak mi się wydawało...
Przy następnej bramce, znowu seria pytań. Tym razem Agata z Pawłem sprawnie przeszli, a mnie zaczął typek maglować. Coś mu nie się spodobało, wpisał jakiś numer na mojej karcie i odesłał do następnego urzędnika. Znowu seria pytań. Jeszcze raz o cel, o środki przywiezione ze sobą: kasę, karty... Potem o to co robię w Polsce itp.
Po tej rozmowie gość przekreślił numer zapisany przez poprzednika, podziękował i pokazał mi drogę do wyjścia, gdzie już czekali na mnie Paweł i Agata.
Poszliśmy po zarezerwowane auto. No... Poszliśmy zaledwie kilka kroków, bo dalej to już nas wiózł pociąg bezobsługowy. Nasza wypożyczalnia była na ostatniej stacji trasy pociągu.
Podpisaliśmy dokumenty i do garażu. Gość przy wejściu na parking wskazał nam strefę N6. Gdy tam się udaliśmy czekało na nas kilkanaście aut różnej wielkości, ale same terenowe. Wszystkie miały kluczyki w drzwiach. Wybraliśmy największe...
Tylko, tak sobie teraz myślę, czy jeśli wzięliśmy większy niż w umowie, to czy nie będziemy musieli dopłacać na koniec??? Ano zobaczymy.
Paweł już siedział za kierownicą. Nie interesowały go bagaże, zapomniał o nas, pstrykał klikał, sprawdzał...:):) Ruszyliśmy. Dzięki nawigacji, którą również wypożyczyliśmy, dojechaliśmy dosyć sprawnie do naszego hotelu.
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Apropos! !! Jeśli chodzi o nawigację, to jeśli ktoś ma możliwość, to lepiej wziąść ze sobą, bo cena wypożyczenia za dzień to 12 $, więc po tygodniu można by kupić swoją nową.:):)
..............................................................................................................................
Hote l? No szału nie ma:):) Wszystko czego potrzebujemy - mamy, więc spoko:)
Szybkie prysznice i za chwilę leżeliśmy już w łóżkach. Ja wziąłem się do pisania.
Taaa... Miał być internet, ale tylko połączyłem się z siecią hotelu a internetu ani śladu.
Bazgrolę w notesie (Dzięki Ci Ewcia za ten notes), Agata i Paweł już smacznie śpią...
Przeprałęm sobie rzeczy, nieco przepocone po tylu godzinach podróży. Ile to było???
Wsiadłem do pociągu o 20,30...? Hmm... NO tak! Od wejścia do pociągu i potem do wejścia do hotelu w San Francisco minęło 31,5 godziny!!! Dobranoc!
Rano o 8.00 czasu San Francisco ruszamy na wycieczkę po mieście i okolicy...