No i przyjechali. Przywitaliśmy się i dopiero po chwili zauważyłem za ich plecami bagaże. Były ogromne!!! Przy mojej małej niebieskiej walizeczce tworzyły niesamowity kontrast.
- Wyprowadzacie się z Polski? – zapytałem.
- Ja jeszcze się zastanawiam, czy wszystko wzięłam – odpowiedziała Agata.
Paweł uprzedzał mnie, że Agata bierze ze sobą zawsze sporo rzeczy, ale to przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Za to poprawiło nam humory tego poranka.
Nic to, odprawiliśmy ich wielkie torby, odebraliśmy karty pokładowe i do bramek. Czasy mieliśmy idealne, wszędzie zdążaliśmy z maleńkim zapasem. Oby tak dalej…
Następny przystanek – Paryż.