Geoblog.pl    sheriff    Podróże    Gruzja + (tajemnicza wyprawa)    Kierunek Erewań - Granica Gruzja - Armenia
Zwiń mapę
2014
23
lut

Kierunek Erewań - Granica Gruzja - Armenia

 
Armenia
Armenia, Granica Gruzja - Armenia
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3589 km
 
No i Zula oczywiście zgadła od razu. Kupiłem bilet do Erewania:)

Pociąg do Erewania.

Jak zwykle już zbiegłem po schodach na dziesięć minut przed odjazdem pociągu. Podałem mój bilet i chciałem wejść, lecz gość mówi do mnie:
- W tym wagonie nie, pokażę ci inny…
- Jak inny? – zdziwiłem się – przecież ten jest mój.
- Tak, jak wiem, ale tu nie jest dobrze, tamten będzie lepszy – odpowiedział.
No idę. Nie wiem co jest, wydaje mi się to co najmniej dziwne. Kupiłem bilet najniższej klasy, tak zwaną plac kartę, a ci mnie przyprowadzili do wagonu o dużo wyższej klasie i przydzielili przedział czteroosobowy tylko dla mnie. No narzekać nie będę, bo jest pięknie, ciepło, dywaniki na podłodze, narzuty na łóżeczkach… Tak wygodniutko to jeszcze nie miałem w tych okolicach.
Prowadnik tego wagonu przychodzi do mojego przedziału i dość chłodno pyta skąd jestem, potem przechodzi dwa dalej i pyta kogoś o to samo. Tam jest dwóch chłopaków, mówią, ze są Turkami.
- Ach Turcy – w głosie prowadnika słychać wyraźne zniesmaczenie – a w jakim celu jedziecie?
- Turystycznie – znowu po angielsku odpowiada ten sam chłopak.
- A macie wizę – znowu pada pytanie
- No jak to? – burzy się chłopak – nie musimy mieć wizy.
- Ale to jest stary paszport – odpowiada Ormianin
Zainteresowany rozmową wychodzę z mojego przedziału, widzę jak prowadnik odchodzi machając ręką i mówi do kobiety na końcu korytarza, która pracuje w wagonie restauracyjnym:
- Są z Turcji, ale… - dalej już nie słyszę, bo wychodzą.

Na korytarzu wygląda jeden z chłopaków. Witamy się i rozmawiamy jak to najczęściej bywa: „skąd?”, „dokąd?”, „po co?”, trochę o Meksyku i USA itp.
Chłopaki mają kilka dni wolnego i zrobili sobie wypad z Turcji przez Budapeszt do Gruzji i tu wymyślili sobie by pojechać na jeden dzień do Armenii. Ale teraz mówią mi, ze się trochę boją i nie wiedzą jak to będzie…
- Będzie dobrze – mówię i naprawdę w to wierząc.
- Ale oni wyraźnie do Turków są uprzedzeni – mówi chłopak.
Mówię, mu że chyba nie jest tak źle, miło nie było, ale ja też jakoś „otwartych ramion” nie poczułem, choć żartowałem z nim po rosyjsku. Zauważyłem, że na Zakaukaziu z rosyjskim wszystko jest łatwiejsze, cieplejsze i przyjazne…
Wracamy do swoich przedziałów. Otwieram wielką mapę, którą dostałem od Marcina, przyglądam się co mógłbym tu w tak krótkim czasie zobaczyć, a co zostawić sobie na inny raz…

Nowi ormiańscy znajomi

- Co tak oglądasz – ktoś nagle pyta
Podniosłem głowę a to nasz prowadnik, przechodził i zobaczył wystającą na zewnątrz wielką mapę. No to opowiedziałem mu, co i w jakim czasie chcę zobaczyć. Oj, dziwował się czemu tak krótka. Odpowiedziałem, że to rekonesans a potem przyjadę na dłużej. Rozmowa się rozkręcała. Po chwili dołączył do nas jeszcze jeden Ormianin, który ma tu etat elektryka. Zrobiło się strasznie wesoło i jakby nawet rodzinnie. Wszystkie lody dawno popękały. Moi tureccy sąsiedzi, przechodzili kilka razy korytarzem i z zaciekawieniem zaglądali co się dzieje.
A my w miedzy czasie już się umówiliśmy na próbę odpalenia Wi-Fi w pociągu, więc może będę miał Internet. Ich telefony to już dawno zapisałem i umówiliśmy się na spotkanie następnym razem w Erewaniu. Elektryk – Ormianin, to wcale nie elektryk z zawodu. Jest tancerzem, przez dwadzieścia lat pracował, zajmował się choreografią, aż czasy zrobiły się trudne, duża część narodu wyjechała, nie da się wyżyć pracując w operze, no to jeździ pociągami jako konserwator elektryk.

Chłopaki dalej nie pojadą.

Wjeżdżamy na granicę. Pojawiają się gruzińskie mundury, wzięli mój paszport. U chłopaków znowu problem. Tym razem dyskusja z gruzińskimi mundurowymi.
- Nie wjedziecie do Armenii – mówi policjant – ty wiedziesz, ale twój kolega nie wjedzie na tym starym paszporcie.
- Ale dlaczego? – Denerwuje się chłopak – byłem na tym paszporcie w USA i nie było problemu, to jest dyskryminacja!
- To nie jest dyskryminacja – spokojnie mówi policjant – tylko Ormianie was nie przepuszczą i będziecie siedzieli do rana na granicy, a potem wrócicie. Lepiej wysiąść teraz.
- Na pewno muszą wysiąść? – włączyłem się do rozmowy – może jednak spróbować…
- Nie, nie przepuszczą – odpowiedział policjant – wszyscy z tymi paszportami wracają.
Chłopaki się pakują, machają mi na pożegnanie i wychodzą.

Smutne rozmowy przy ormiańskiej kawie (po turecku)

Siedzę i czekam na paszport i słyszę jak ktoś woła:
- Brat dawaj! – to wszedł nasz elektryk – chodź zrobiłem ci dobrą armeńską kawę.
Spojrzałem z niepokojem na mój przedział i rzeczy w nim. Zauważył to i powiedział:
- Nie przejmuj się, ja zakluczę, dawaj…
Kawa! No tego mi było potrzeba. Muzyczka, miła pogawędka… Tylko rozmowę poprowadziłem chyba w niedobrym kierunku. Drążyłem temat pozostawionych przed granica Turków. Dopytywałem się czy sądzą, że kiedykolwiek uda się złagodzić stosunki Armenii z sąsiadami…
- Tu nigdy nie będzie zgody – padła odpowiedź – to konflikty etniczne, konflikty wiary… Tego nie da się tak załatwić, tu zawsze będzie niezgoda…
Mówi to z taką pewnością i niemal zaciętością. Czuję, że to dobrzy i wrażliwi ludzie, ale to naród ściśnięty pomiędzy dwa kraje, które ich nienawidzą Turcję i Azerbejdżan.
- Turcja chce się połączyć z Azerbejdżanem – mówią – to Azerbejdżańce to też Turcy, język u nich taki sam, wiara…
Patrzymy na mapę, oni pokazuję gdzie to w Turcji były jeszcze ich ziemie kiedyś.
- Ludzie już nie wierzą, że będzie dobrze – mówi tancerz Felix – Dużo naszych powyjeżdżało i jeszcze wyjadą.
- W Polsce waszych jest sporo – mówię – ale kiedyś chyba było więcej
- W Amierykie mnogo (w Ameryce dużo) – mówi Felix – mój syn toże w Elein (mój syn również w Los Angeles)
Patrzę na tego zrezygnowanego człowieka, który wyraźnie chce się komuś wyżalić, porozmawiać. Musiał porzucić zajęcie, które kocha i pracować gdziekolwiek by żyć, rodzina porozrzucana na świecie o on tancerz-elektryk kolejowy…
- Nas astałos może z półtora miliona (nas zostało może z półtora miliona) – mówi dalej – a jeścio i ta naszych unijają (a jeszcze i tak naszych zabijają.
- Jak to zabijają? – zapytałem zaskoczony – kto zabija??
- Ot tut (o tu) – teraz palec jego przesunął się w górę mapy w kierunku Górskiego Karabachu.
- Myślałem, że tam jest spokój mówię – przecież wojna skończona.
- No kak, ubijajut (no jak, zabijają – odpowiedział przesuwając palcem po cienkiej granicy Karabachu – snajpery naszych ubijajut (snajperzy naszych zabijają).
Kawa naprawdę smaczna, ale rozmowa zrobiła się przygnębiająca. W tym momencie usłyszałem kroki. Wyjrzałem zobaczyłem pogranicznika z moim paszportem szarpiącego zamknięte drzwi mojego przedziału. Wziąłem moją kawę a mój ormiański znajomy pobiegł odkluczyć drzwi…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (1)
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
tealover
tealover - 2014-02-28 08:53
AAAAaaa, ale swietnie piszesz! Czytam z zapartym tchem! ;)
I bardzo zainteresowales mnie tym rejonem swiata... choc poki co to odlegla wizja, na razie posiedze troche w Azji :)
 
 
sheriff
Adam Mazurek
zwiedził 18% świata (36 państw)
Zasoby: 278 wpisów278 222 komentarze222 780 zdjęć780 11 plików multimedialnych11