ZAROŚNIĘTY JEGOMOŚĆ
Wyszliśmy z Luwru, mijamy łuk triumfalny a tu jakiś gość łapie Ewę za rękę. Przez chwilę Ewa się wystraszyła, ale trwało to bardzo krótko, bo on trzymając ją mocno, posypał jej i swoją rękę ziarnem i w tym momencie obsiadło ich stadko gołębi. A facet kiwa na nas i woła róbcie zdjęcia, po czym puszcza Ewy rękę i ta już pozuje z gołębiami do zdjęcia. Za chwilę ten sam numer robi z Sandrą.
Okazuje się że jest Rosjaninem i taki to sposób sobie wymyślił na zarobienie pieniędzy. Pyta nas po rosyjsku, czy mamy jakieś drobne pieniądze. Oczywiście dajemy mu, bo jest naprawdę miły i bardzo nam się podoba jego pomysł:)
W jednej ręce ma spory woreczek brzęczących monet. Mówię do niego:
- Wow, ty masz dużo pieniędzy!
- Tu są pieniądze z całego świata - odpowiada
- A masz tam polskie pieniążki?
- Nie
- No to masz jeszcze polskie.
I wyciągnąłem jakieś drobniaki i dorzuciłem mu do worka z walutą z całego świata.
WIEŻA EIFFLA
Niewiele brakowało, a nie moglibyśmy wejść na wieżę Eiffla - ani my, ani Wy:)
A to dlatego, ze wieża po 20 latach od jej zbudowania (1889r) - miała być ROZEBRANA!
Niewiele brakowało, bo uratował ją cud, a właściwie wynalazek - telegraf. :) I stoi do dziś a nawet świetnie się ma... Żelazna Dama ma 312m wysokości plus jeszcze z 12 metrów anten.
Przespacerowaliśmy się pod wieżę Eiffla. Tu chyba zawsze jest kolejka do wejścia lub wjechania. Nie dane nam było wjechać na samą górę, bo remontują najwyższy poziom i możemy dostać się tylko do drugiego poziomu. Odstajemy swoje w kolejce i przy kasie dowiadujemy się, ze tu można kupić bilety tylko na wejście, a na wjazd jest kasa z drugiej strony. Ghrrrr.!!!
Przechodzimy do drugiej kolejki. Przetrzepują nasze tobołki i ochroniarz pyta czy nie mam wódki? No nie! No już sam nie wiem czy nie powinienem mu dać w pysk?:):) Udaje że zna się na ludziach czy co? :)
Płacimy za bileciki po 12 Euro i winda nas zawozi na górę. Robimy zdjęcia. Jest jeszcze jasno. Czekamy aż się ściemni, by zrobić nocne zdjęcia Paryża. O 18.00 włączają się migające światła a my powoli zbieramy się do odwrotu...