Jedziemy na południe autobusem linii 394 firmy Egged. Dość wygodne z WiFi jednak bez możliwości podłączenia zasilania, ale i tak jest ok. Dłuższy przystanek mamy koło Miasta Beersheba. To na pierwszy rzut oka naprawdę duże i nowoczesne miasto leżące na północnym krańcu pustyni Negev. Dla nas pustynia ma dopiero się zacząć. Robimy pierwsze zdjęcia w surowym otoczeniu wyjałowionej ziemi.
Jadąc przez miasto Beer Sheba, widzimy nowoczesne tętniące życiem miasto. Jednak nie widzimy śladów zabytków, a gdybyśmy zamknęli oczy i cofnęli się w czasie o 4000 lat, to zobaczylibyśmy okolicę bogatą w wodę i również tętniącą życiem (do dziś pozostały ślady wielu studni z tamtych czasów. Jeśli chodzi o nazwę miasta to Beer Sheba oznacza "studnię przysięgi". Biblia wspomina, że w tym miejscu Abraham zawarł przymierze z królem Abimelekiem.
A co się stało z tą ziemią potem? Prawdopodobnie wchłonęła ją pustynia (wykopaliska starego miasta Beer Sheba są bardziej na południe). Jeszcze do XIX wieku zamieszkiwali tą krainę Beduini a pielgrzymi opisują to miejsce jako jałową ziemię...
Patrzyliśmy na tą ziemię i dziwiliśmy się jak na takiej ziemi można żyć, a to był dopiero początek "naszej" pustyni.