Nocleg na trasie

……………………………………………………………………………………………
No i dalej w drogę. Weszliśmy jeszcze na stację, by zasięgnąć języka o przejezdności dróg. Niestety, nie było dobrych wieści, pierwsze dwie drogi, przez które myśleliśmy przedostać się przez góry były zamknięte przez śnieżne lawiny a ostatnia była bardzo wątpliwa. Najbliższa pewna przejezdna była przez Sacramento. No tak, ale to znacznie wydłużało drogę, poza tym musielibyśmy potem jechać cały czas pasmem górskim. Możliwe, że przeżycia byłyby ciekawe, ale mieliśmy zabukowany hotel w Las Vegas na weekend i musieliśmy zdążyć. Podejmujemy decyzję, że wracamy do drogi 99, która prowadzi przez stan California pomiędzy oceanem a górami Sierra Nevada. Zrobiło się już ciemno. Jedziemy. Przesiadłem się do tyły, wziąłem laptopa i zacząłem wklepywać mój dziennik…
Byliśmy zmęczeni, cały czas jeszcze, nasze organizmy nie przestawiły się czasowo. Po ponad godzinie zjechaliśmy ze 108-emki na drogę 99. Znowu ponad półtora godziny, aż w końcu tuż za Fresno, w miejscowości Selma zatrzymaliśmy się na nocleg. Postanowiliśmy ruszyć dalej wcześnie rano. Dostaliśmy bardzo łądny pokój na parterze. Samochód postawiliśmy pod oknem i rozpakowaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy.
Podłączyłem się do Internetu, sprawdziłem pocztę i uzupełniłem bloga. Tym razem wrzuciłem zdjęcia z Yosemite National Park. Długo nie spałem aż w końcu padłem…

Komentarze (0)