Nasze auto spisywało się znakomicie, no ale właściwie nie miało wyboru - od nowości przejechało zaledwie 520 km. Do hotelu dojechaliśmy o 00:33. Zaspany recepcjonista rzucił do wypełnienia plik papierków... No nie! Nie o tej porze! Zgodził się byśmy wypełnili to nazajutrz. Każdy wziął klucz do swojego pokoju i ruszyli. A ja? Też ruszyłem, ale do aura i na poszukiwanie parkingu. W najbliższej okolicy wszystkie miejsca miejsca były zajęte. Znalazłem z 500 metrów dalej.
Gdy wróciłem, przed hotelem stał Marcin i Piotr. Okazało się, że dostaliśmy z Marcinem pokój z łożem małżeńskim, No ładnie. Lubimy się z Marcinem, ale nie aż tak bardzo:):):)
Piotrek z Gosią zgodzili się z nami zamienić i poszliśmy spać do swoich pokoi.
Ale spać??????
Byliśmy zmęczenie, to fakt - Wszyscy poszli spać a postanowiliśmy przeprowadzić degustację maltańskiego piwa.
Trafiliśmy do Zyggies Pub.:)
W barze o tej porze (oprócz barmana Zygiego) było jeszcze trzech klientów: jeden Węgier i dwóch Anglików.
Węgier gdy się dowiedział, że jesteśmy z Polski, zaczął się popisywać znajomością piłkarzy warszawskiej Legii. Natomiast jeden z Anglików przekonywał nas o wyższości piwa angielskiego nad maltańskim, Bo barman proponował nam Maltański Cisk.
Spróbowaliśmy obu gatunków i których była mowa i...:
I piwo angielskie "Skol" - było tańsze (kosztowało 2 Euro), ale nie było tak smaczne jak maltański Cisk (2,70 Euro),
Gdy już wypiliśmy jedno piwo Skol a potem Cisk, Anglik zapytał:
- No i które piwo lepsze?
- Są inne - odpowiedziałem wymijająco.
Chyba nie był zadowolony moją odpowiedzią...
Do łóżek kładliśmy się przed godziną drugą.