Geoblog.pl    sheriff    Podróże    Boże Narodzenie 2013 w Betlejem    Przejście graniczne z Izraela do Jordanii
Zwiń mapę
2013
20
gru

Przejście graniczne z Izraela do Jordanii

 
Izrael
Izrael, Przejście graniczne Eilat-Akaba
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3125 km
 
Zarzuciliśmy plecaki i ruszyliśmy pieszo w kierunku granicy. Chociaż szliśmy dosyć szybko, to czas biegł szybciej. By zdążyć na granicę przed zamknięciem musieliśmy wziąć taksówkę. Zresztą jak się okazało, to naprawdę bardzo daleko i nikomu nie radzę w ten sposób przebyć tej trasy – chyba, że ma naprawdę bardzo dużo czasu.
Informacje w przewodnikach, że do granicy kursuje autobus nr 16 są już dawno nieaktualne, jak również informacje o możliwości dojścia pieszo od granicy do Akaby - ale o tym za chwilę...
Do granicy jechaliśmy około 10 minut – koszt taksówki to 30 szekli. To jednak "pikuś" w porównaniu z tym, ile życzą sobie Izraelici za opuszczenie ich granic. Skasowali nas po 100 szekli na głowę i nie ma szansy na żadną taryfę ulgową. Po zaliczeniu kilku okienek i prześwietleniu nas na wylot mogliśmy ruszyć w kierunku funkcjonariuszy jordańskich. Swoją drogą warto dodać, że przechodząc granicę można się trochę nachodzić, ponieważ jest kilka stref buforowych po obu stronach granicy i wszystko trzeba przemierzyć pieszo. Ciekawie też opuszcza się granicę, gdy idziesz około 0,5 km odcinek pieszo, za twoimi plecami stoją żołnierze z giwerami, a już oczekują cie następni z równie wielkimi karabinami.:) Jednak powinienem tu zaznaczyć, że z jednymi jak i z drugimi można było pożartować i w sumie było miło, choć jak czytałem nie zawsze tak jest...
Na granicy jordańskiej poprosiliśmy żołnierza, by zrobił nam zdjęcie - słabo mu to poszło ale zdjęcie jest. Najpierw przejrzeli dokumenty żołnierze na bramie, potem inny w okienku. Nie potraktowali nas równo. Beacie przejrzeli tylko paszport a ja musiałem wystawić facjatę do zdjęcia - to zdjęcie już zostało u nich.:)
Przeszliśmy zakupić Dinary a potem udaliśmy się najkrótszą drogą (w poprzek placu) do bramy wyjściowej. Znowu kilku żołnierzy - przeglądają paszporty, czegoś szukają i mówią:
- Nie ma pieczątek
- Jakich pieczątek? Mają być jeszcze jakieś pieczątki, to takie ważne?? - zapytałem śmiejąc się.
- Tak, muszą być - odpowiedział żołnierz, a potem jeden przez drugiego pokazywali nam gdzie mamy wrócić.
Okazało się, że skracając drogę z kantoru, ominęliśmy jeszcze kilka punktów kontroli. Wcale nam do głowy nie przyszło, że może być ich aż tyle...
Natłukli nam pieczątek za wszystkie czasy.:) Tym razem żołnierze przeglądając nasze bardziej już kolorowe paszporty, byli wyraźnie zadowoleni.
- Witamy w Jordanii - powiedział jeden z nich, wskazując furtę.
Wesoło przeszliśmy przez bramę a tu zastąpił nam drogę jakiś śniady jegomość i zaczął nam proponować taxi. Wyraźnie jakiś naganiacz. Uwaga! Na tablicy po stronie jordańskiej są ceny urzędowe taksówek, tylko w ich języku:)
Gość zaczął od 20 dinarów, potem zszedł na 15. Nadal wydawało mi się to za drogo, bo kiedyś naczytałem się, że to znacznie taniej.
Poza tym ktoś opisywał jak to fajnie można się przejść na pieszo...
- Za drogo - powiedziałem
- Chyba przejdziemy się piechotą, my lubimy chodzić - próbowałem zagrać, by zbić cenę, bo wcale nie miałem zamiaru już maszerować.
- Nie możesz pójść, bo cię zastrzelą żołnierze - powiedział naganiacz
- Nie, ja pójdę.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oj, nie wiedziałem ja wtedy tego co dla niego było całkiem jasne. Tej granicy nie da się opuścić inaczej jak tylko taksówką. Ani autobusem, ani pieszo, Nawet jak chciałem, by kierowca zatrzymał się, bo chciałem zrobić zdjęcie stadu wielbłądów, za żadne skarby nie chciał, bo to strefa wojskowa i nie można...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na placu z lewej strony stało kilka taksówek i nic poza tym. Głucho. Z pierwszej wyszedł kierowca i czekał na wynik rozmowy. Nie włączał się do dyskusji bo prawie nie znał angielskiego jak się potem okazało. Po długich targach doszliśmy do ceny urzędowej 11 Dinarów.
Jedziemy. Po drodze pokazuje kierowcy nazwę hotelu a on zaczyna kręcić głową i coś mi tłumaczyć, ale nie rozumiem. Wykręca numer do "naganiacza" a ten mi melduje, że ten hotel jest za daleko od centrum, a cena objmowała dojazd tylko do centrum, a tam gdzie ja chcę to musi kosztować minimum 22JD. Teraz się wkurzyłem, pomyślałem, że chce mnie znowu "wykręcić".
Rzuciłem telefon na przednie siedzienie, choć jeszcze słyszałem w niej głos "naganiacza". Wcale nie starałem się ukryć wkurzenia. Wziąłem do ręki mapę z GPS w smartfonie. No tak, na mapie jest to trochę dalej, ale żeby dwa razy tyle? Zbliżaliśmy się do centrum. Miałem dwa wyjścia, albo się dogadać z kierowcą, albo wysiąść w centrum i szukać innego transportu. To drugie rozwiązanie wcale mi się nie podobało, a działać trzeba było szybko...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (2)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
genek
genek - 2013-12-23 21:33
fajnie. przekraczalismy te granice tego samego dnia.. byla czynna do 20. my z busa do eljat wysiedlismy na rondzie i dalej 20 min pieszo. 305 szekli za 3 osoby i dalej juz z gorki :)) taryfa 11 bez gadania my mieslimy problem bo nie chceli wziac z nami czecha i musial on jechac nastepna. Reszta na naszym blogu. my teraz w Petra. Do PL powrót 28 grudnia. Może sie spotkamy?
 
sheriff
sheriff - 2013-12-23 23:12
Raczej się nie spotkamy, rzuciłem okiem na Twoją trasę, już śmigamy w przeciwnych kierunkach... Może następnym. Pozdrawiam
 
 
sheriff
Adam Mazurek
zwiedził 18% świata (36 państw)
Zasoby: 278 wpisów278 221 komentarzy221 780 zdjęć780 11 plików multimedialnych11